Gdy zatrzymasz się w małym hotelu, który zwą “Supramonte”,
spojrzyj w niebo, gdzie samotny mężczyzna i kobieta w płomieniach,
list przeczytaj, który nocą prawdziwy, za dnia w kłamstwo się zmienia,
tyle zaklęć, tyle próśb i przeprosin, by powiedzieć mi : “Żegnaj”,
być może teraz śmiejesz się, podróżujesz lub jesteś zgubiona,
choć roztropność i porządek niepodzielnie twym sercem rządzą,
lecz, co stało się z twą miłością,
powiedz, co stało się z twą miłością.
Dzięki niebu mam usta pijane i brak mi śmiałości,
dzięki tobie mam łódź ze słowami, wiersz o pustym peronie
i zaproszenie do hotelu, gdzie płatki śniegu lądowały łagodnie
na twoim ciele co tak słodko było głodne, tak słodko spragnione
i miniemy również tę stację, nic nas więcej nie zrani,
dni przeminą deszczowe, tak jak ból, gdy ustaje nareszcie,
lecz, gdzie, gdzie jest twoje serce,
powiedz, gdzie podziało się twe serce.
Wokół łąki, która łożem nam była, las wciąż imię twe szepce,
teraz czas jest jak śpiące dziecko, nieobecne spojrzenie,
lecz, gdy zbudzi cię znowu zły sen, znajdziesz dłoń moją ciepłą,
jakie to ma znaczenie, że upadłem, że jestem daleko,
przecież jutro dzień bez słów nas zastanie, długi pochmurną zimą,
a przecież jutro dzień w objęciach obłoków, słońca niepewną chwilą,
lecz, gdzie dzisiaj jest twoja miłość,
powiedz, gdzie podziała się twoja miłość.
Testo originale tradotto:
Hotel Supramonte